Kiedy kibice na Podlasiu przełknęli już baty od Lecha, mówili, że jak nie teraz to kiedy i jak nie z Lechią, to z kim ich ulubieńcy wreszcie się przełamią. Na pytanie o siłę gdańszczan, kibice z uśmiechem politowania, odpowiadali: — to beniaminek. Spokojnie wygramy...

Fani w Białymstoku jakby nie chcieli pamiętać, że ekipa z wybrzeża w dwóch ostatnich spotkaniach z Górnikiem Zabrze i Radomiakiem, zainkasowała komplet punktów. Podobne wrażenie sprawiali momentami również piłkarze Jagi. I mogli za to srogo zapłacić...

Bez respektu dla mistrza

Jagiellończycy od pierwszych minut ruszyli do przodu. Chcieli jak najszybciej strzelić gola i pozbyć się poznańskiej traumy. W 13. minucie starania gospodarzy przyniosły efekt. Najlepszy na boisku lewy obrońca Moutinho sprytnie zagrał przed pole karne do innego Portugalczyka — Tomasa Costy Silvy, a ten lekkim strzałem po ziemi pokonał Szymona Weiraucha. Inna sprawa, ze bramkarz Lechii, gdyby szybciej rzucił się do piłki, to pewnie wybiłby futbolówkę poza boisko.

Kibice na trybunach w Białymstoku zdzierali gardła i zacierali ręce, czekając na kolejne trafienia Jagi. Tymczasem widzieliśmy gola, ale dla Lechii. Gdańszczanie sprawiali wrażenie, jakby strata bramki kompletnie ich nie ruszała. Od razu zaatakowali i w trzy minuty doprowadzili do remisu Bohdan Wjunnyk spokojnie skierował piłkę do siatki. W 30 minucie Ukrainiec powinien podwyższyć na 2:1 dla gości, ale świetnym refleksem popisał się bramkarz Jagiellonii Sławomir Abramowicz.

W przerwie, w wywiadzie dla stacji Canal + inny ukraiński napastnik Lechii Maksym Chłań zapowiadał, że na tym nie koniec, że w drugiej połowie Lechia będzie chciała zdobyć kolejne bramki.

Emocje w małopolskich derbach. Zadecydował jeden gol [WIDEO]

Czy Siemieniec wyleci z Jagiellonii? Mamy informacje prosto z Białegostoku

Imaz wstał i wyrównał

Filigranowy atakujący z Gdańska wiedział, co mówi, bo w 58. minucie wyprowadził gości na prowadzenie 2:1.

Na niespełna 20. minut przed końcem wyrównał Jesus Imaz. Idol i bożyszcze piłkarskiego Podlasia, zaledwie kilka minut wcześniej pojawił się na boisku. Po golu na 2:2, niby to się uśmiechał, ale widać było, że rola rezerwowego mocno hiszpańskiego goleadora ubodła.

Decydująca dla losów meczu okazała się 75. minuta. Na bramkę Lechii strzelał wszędobylski Moutinho. Piłka odbiła się od ręki jednego z obrońców znad morza. Sędzia Jarosław Przybył nie miał wątpliwości: rzut karny. Pewnym egzekutorem okazał się Mateusz Skrzypczak i dzięki temu Jaga wygrała 3:2 i choćby częściowo zmazała plamę na honorze po laniu w Poznaniu.

KAMIL SWIRYDOWICZ / Cyfrasport

Tomas Costa Silva (z prawej) cieszy się z gola strzelonego Lechii.

KAMIL SWIRYDOWICZ / Cyfrasport

Piłkarze Lechii mocno postawili się mistrzom Polski.

Maciej Gilewski / 058sport.pl

Przed momentem Jagiellonia wyszła na prowadzenie 1:0 w meczu z Lechią.

Maciej Gilewski / 058sport.pl

Tomas Costa Silva siał [popłoch w defensywie Lechii.

KAMIL SWIRYDOWICZ / Cyfrasport

Tomas Costa Silva.

KAMIL SWIRYDOWICZ / Cyfrasport

Na zdjęciu cieszą się Jagiellończycy, ale w 58. minucie to Maksym Chłań ( z lewej) będzie celebrował zdobycie bramki dla Lechii.

Disclaimer: The copyright of this article belongs to the original author. Reposting this article is solely for the purpose of information dissemination and does not constitute any investment advice. If there is any infringement, please contact us immediately. We will make corrections or deletions as necessary. Thank you.