Przez wiele lat Cezary Kucharski dbał o interesy najsłynniejszego polskiego piłkarza. Od dłuższego czasu panowie żyją jednak w konflikcie, a sprawa ich sporu trafiła do sądu. Były poseł zażądał wypłacenia pieniędzy za współpracę. Natomiast kapitan reprezentacji Polski oskarżył byłego agenta o szantaż. Dowodem w tej sprawie miały być nagrania rozmów napastnika FC Barcelony, w których autentyczność nie wierzy były piłkarz m.in. Legii Warszawa.

Maciej Walasek, RadioZET.pl: Na jakim etapie znajduje się Pana proces z Robertem Lewandowskim?

Cezary Kucharski, menedżer piłkarski, były agent Roberta Lewandowskiego: - W procesie gospodarczym, który dotyczy rozliczenia  wspólnego biznesu i wynika ze złożonego przeze mnie pozwu 4 lata temu przesłuchani zostali dotychczas dwaj świadkowie. W procesie karnym, sędzia zwrócił prokuratorowi sprawę, aby ten wreszcie zrobił badania fonoskopijne nagrań rozmów, które robił Lewandowski. Sędzia wyznaczył termin do 31.10.2024 roku na zrobienie tego. Prokurator ma zrobić też stenogram tych rozmów. Po raz 5. prokuratura będzie podchodziła do robienia tych badań... Przypominam, że prokuratura wraz z pełnomocnikiem Lewandowskiego publicznie kłamała, że te nagrania są "bezdyskusyjnie autentyczne".

A są?

Nie są autentyczne i nigdy nie będą, Lewandowski nigdy nie dostarczył oryginalnych nagrań, a jedynie zmanipulowane kopie, w które była ingerencja. Stenogramy rozmów były zrobione przez totalnych amatorów. Intryga Lewandowskiego polega na tym, że zmówił się, aby się ze mną nie rozliczyć. Śledztwo trwało jedynie 2 tygodnie, ale zapomniano o zebraniu wiarygodnych dowodów. To już będą 4 lata, jak nie mogę się doczekać konfrontacji z Lewandowskimi w sądzie.

Mówił Pan, że na konfrontację z Robertem Lewandowskim czeka 4 lata. Wie Pan, ile może jeszcze potrwać cały ten proces?

Wiem, w jakim stanie jest tzw. wymiar sprawiedliwości i zakładam, że w sądach spędzę z Lewandowskimi sporo lat.

W przeszłości jeszcze na początku Pana konfliktu z Robertem większość opinii publicznej nie wierzyła w Pana wersję. Czy teraz zaczyna się to zmieniać?

Bo dziennikarze i media były elementem i narzędziem wspólnej intrygi Lewandowskiego. Dziennikarze i media w większości kolportowały jedną słuszną narrację, bo takie było zapotrzebowanie. Większość uległa prostej manipulacji opisanej w literaturze jako "manipulacja przez autorytety". Na początku nie miałem żadnych szans w walce na narrację. Jak to się mówi: kłamstwo zdąży obiec pół świata, zanim prawda włoży buty. Od początku wiem, że prawda jest po mojej stronie i pozostanie prawdą, niezależnie jaką narrację tzw. obóz Lewandowskiego narzucał.

Dziennikarze i środowisko piłkarskie wiedzą  doskonale, że po mojej stronie jest prawda, dają mi to odczuć dosyć często. Nie wiem, jak Lewandowski musiałby się starać, to i tak nie będzie w stanie zniszczyć mojej wiarygodności w środowisku piłkarskim, na którą pracowałem przez ponad 30 lat.

Czy zgodziłby się Pan na badanie wariografem? 

Tak, zgodziłbym się pod warunkiem, że zgodzą się też Lewandowscy i ich świadkowie, których zaangażowano do tej intrygi.

Legenda reprezentacji, supersnajper, kochający mąż i ojciec. A jak Pan opisałby Roberta Lewandowskiego?

Opisałbym tak samo. W moim przypadku dodałbym, że jest nieuczciwym wspólnikiem, który dla pieniędzy jest w stanie wiele zrobić. Nasi prawnicy doprowadzili do porozumienia, z którego wynikało, że Lewandowski zapłaci mi te pieniądze. Ale on wtedy wymyślił, że go szantażuję, dlatego poszedł z tym do prokuratury. Według mnie okradał też polskich podatników. W Monachium robił zakupy na koszt polskiej spółki oraz wydatki prywatne: swoje i swojej rodziny. Sam wzywałem go do zwrotu tych środków do spółki, ale pisowska prokuratura i państwo polskie stanęło po stronie Lewandowskich, ukrywając wałki.

Czy informacja na temat rzekomego kupowania dyplomów przez Roberta Lewandowskiego Pana zaskoczyła? Wojciech Szczęsny w podcaście „WojewódzkiKędzierski” przekonywał, że takie zachowanie w ogóle nie pasuje mu do charakteru Lewandowskiego.

Nie zaskoczyła mnie informacja o kupowaniu lewych dyplomów, chodzenie na skróty i tego typu ryzyka to była też często oś sporu między mną a Robertem. Ze słów Wojtka  Szczęsnego wynika dla mnie, że tylko pobieżnie zna Roberta Lewandowskiego.

Jak obserwuje Pan PR-owe działania Roberta Lewandowskiego w ostatnich latach, to jak by je Pan ocenił? Z jednej strony ludzie porównują go do Igi Świątek, która nawiązała współpracę z takimi markami jak Rolex, Lego, czy Porsche, podczas gdy Lewandowski reklamuje wyraźnie mniej znane marki. Z drugiej strony niektórzy komentują to w ten sposób, że to kwestia wieku i starsi sportowcy nie otrzymują już takich propozycji. Pytając wprost: czy kariera Lewandowskiego rozmienia się na drobne?

Moim celem, o którym mówiłem publicznie było zrobienie z Lewandowskiego odpowiednika Davida Beckhama, ale to już jest niemożliwe do zrealizowania. Według mnie Lewandowski marketingowo popełnił mnóstwo nieodwracalnych błędów i rozmienia się na drobne. Bierze to, co mu dają, aby stwarzać opinii publicznej wrażenie, że jeszcze jest w grze.

Wracając do Pana konfliktu z Robertem Lewandowskim... czy próbował się on z Panem kontaktować poza oficjalnymi kanałami?

Tak, raz. Wysłał swojego przedstawiciela do mnie do Hiszpanii, a innym razem przez mec. Tomasza Siemiątkowskiego proponował  mojemu mecenasowi Oskarowi Sitkowi ugodę. Warunki proponowane były nie do zaakceptowania.

Źródło: Radio ZET

Disclaimer: The copyright of this article belongs to the original author. Reposting this article is solely for the purpose of information dissemination and does not constitute any investment advice. If there is any infringement, please contact us immediately. We will make corrections or deletions as necessary. Thank you.